Home » Przygotowania » Backpaker – zwierzę z innej planety

Backpaker – zwierzę z innej planety

Backpaker!!

Zachwyca się nową kulturą, egzotycznym jedzeniem, nietypową architekturą, religią, zwyczajami oraz sobą! Ochh… odkrywam nowe nieznane miejsca. Tylko jedna strona w Lonely Planet została mu poświęcona. Może nawet pół. W Trip Advisor jest tylko jeden hotel wymieniony w tej miejscowości. Ochh…. odkrywam dziewicze tereny!!

Odkrywam, ale zawsze jako obcy, nie kulturowo, nie z tytułu języka lub wykształcenia. Odkrywam nowe tereny, jako ktoś kto ma… pieniądze.

Wiele słyszę i czytam na różnych blogach o odkrywaniu, zwiedzaniu i podziwianiu odmiennej, poniekąd obcych miejsc. Tylko czy to na prawdę jest wielkie odkrycie?

Przyjeżdżam z obcym elementem, z pieniędzmi! Nawet mając 20-30$ dziennie jestem w porównaniu do miejscowych bogaczem. Mogę cały miesiąc siedzieć, leżeć, chodzić lub tylko jeść i spać, by podziwiać, delektować się. Tak na prawdę pozostaję długoterminowym turystą.

W Wietnamie poznałem wielu backpakerów z Wielkiej Brytanii, Australii, Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji, którzy starali się podróżować za jedyne 50$ dziennie. Było im ciężko!! Klimatyzowany pokój kosztuje dla pary kosztuje 15$. Jak żyć? A co z piwem? Papierosami? Przejazdami taksówkami oraz dodatkowymi wycieczkami? Jak żyć i być nadal backapekrem w tak okrutnym świecie? Na szczęście jakoś im się udawało. Chwała Bogu.

Teraz przez miesiąc próbuje żyć w Phnom Penh żyjąc za dwukrotną dzienną stawkę żywieniową przeciętnego Khmera (Kambodża to kraj, Khmer – to mieszkaniec Kambodży, Khmerski to język, a riel to waluta). Łatwo nie jest, choć mam za darmo nocleg. Podczas tej próby blednie niezwykłość kultury, jej osobliwa subtelność. Pozostaje szara codzienność Khmerów, w której się zanurzam… i nie chcę być jej częścią.

To co jest miłe dla oka na zdjęciach, pocztówkach i w folderach agencji turystycznych, ma swój urok tylko dzięki pieniądzom. Dopóki siedzimy w klimatyzowanych hotelach, z mówiącą po angielsku obsługą, która z uśmiechem kłania się w pas nie nam, tylko naszym portfelom, dopóty jesteśmy globtroterami i wielkimi podróżnikami.

Dla Indusów (Indus-mieszkaniec Indii, hindus-wyznawca hinduizmu), Khmerów, Nepalczyków, Wietnamczyków i Tajów, jesteśmy warci mniej więcej tyle ile mieści nasz portfel. Nieliczni znający lokalny język lub mający znajomego tłumacza mogą usłyszeć puszczane z uśmiechem wiązki przekleństw pod naszym adresem, które przyjmujemy z serdecznością i uśmiechem. Boże, jaka to cudowna kultura, ludzie są tacy mili! 🙂 Ręczę, że tłumacz wszystkiego nie przekazuje!!

Kultura Azji jest piękna. Oparta na rodzinie, wspólnocie dużo głębiej niż mogłoby się marzyć hierarchom Kościoła Katolickiego. Azja jest także bezwzględna, a słabość lub brak pieniędzy są poniżające. To są jednak aspekty Azji, które trudno odkryć będąc 2-4 tygodnie w jednym kraju. Trzeba spróbować się zanurzyć. Zanurzyć i pozwolić sobie żyć na równi z innymi. Wówczas można odkryć rąbek tajemnicy. To nie tylko piękne świątynie oraz zapiewające dech w piersi plaże i widoki. Azja nie zna poczucia współczucia dla niespokrewnionego bezdomnego na ulicy. To człowiek, z którym backpaker może sobie zrobić selfie, po oddaniu 1$ dolara.

Jeśli jesteś biały, masz pieniądze, nie potrafisz się targować, to płacisz podwójnie. W cenę wliczone są zdjęcia. Dlatego moje zdjęcia Kambodży, Nepalu, Indii nigdy nie będą pocztówkowe. Zawsze się targuję i zawsze pragnę się zanurzyć. Tylko będąc blisko lokalnej społeczności przez dłuższą chwilę można dostrzec jej prawdziwe oblicze. Lonely Planet do przewodnik dla tych co chcą łatwo i szybko spróbować eksplorować nieznany kraj.

Ja od 2 tygodni mieszkam w jednym miejscu…. i nie mam ochoty na kontakty z miejscową kulturą, z miejscową ludnością. Zwisa i powiewa mi ich historia. Znam słowa, którymi obrażają mnie za moimi plecami. Nauczyłem się. Wiem, że za śmiechem, który dla niejednego wydawałby się oznaką serdeczności, są obelgi oraz nabijanie się.

To nie jest tylko kwestia Kambodży. To także Nepal, Indie, Filipiny, Wietnam, Laos, Mynamar.

Być backpakerem, to chyba oznacza odkrywać w niewiedzy, bez świadomości. Różnica między backpakerem, a turystą? Mniej pieniędzy, dłuższy czas, ale ta sama naiwność kretyna z portfelem. Ja inaczej można nazwać kogoś kto próbuje przeżyć za 20$ dziennie, kiedy na Filipinach poznałem rodziny żyjące za 1$. Och… ależ to było fascynujące doświadczenie, zobaczyć taką biedę. Później na szczęście zjadłem obiad za 2$ i czekałem na kolację z rybką za 3$, bo do śniadania za 4% było jeszcze daleko.

Pozdrawiam backpakerów 😉