Bodhgaya
- 14
- sty
Bodhgaya to prawdziwe miejsce pielgrzymek. Liczni turyści oraz dziesiątki mnichów przybywają każdego roku by pomodlić się lub pomedytować w miejscu osiągnięcia przez Buddę przebudzenia (bodhi).
Jest coś unikalnego i wyjątkowego w Bodhgaya. Nawet sceptyk mojego pokroju jest w stanie wyczuć specyficzną “energię” tego miejsca.
Bezpieczeństwa wstępu na teren parku świątyni strzeże wojsko i Policja. Przed wejściem należy zdeponować telefony komórkowe (bezpłatnie) a filmowanie lub fotografowanie jest odpłatne. Dwie bramki wykrywaczy metali dodatkowo zabezpieczają teren.
7 lipca 2013 roku islamski świr podłożył 8-9 bomb, które między 5.30 a 05:58 zatrzęsły tym miejscem. Od tego momentu wojsko wzięło na siebie obowiązek zabezpieczania turystów, pielgrzymów oraz terenu świątyni.
Radio Watykańskie o zamachu
Portal Yogina o zamachu
Trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do ochrony Lumbini, przykładają się do pracy.
Ceny noclegów w licznych hotelach, quest house’ach, hostelach i innych przybytkach, które trudno jednoznacznie określić, wahają się od 200 rupii do 1000 rupii za noc. Wszystko zależy od sezonu, długości pobytu oraz negocjacji.
Świątynia Mahabodhi w Bodh Gaja (z wikipedii)
Bodh Gaja – święte drzewo Mahabodhi
Mnisi buddyjscy traktowani są z należną im estymą. Biali narażeni są na ciągłe zaczepki żebrzących lub chcących wcisnąć towary Hindusów. Jest to na prawdę męczące. Najlepszym rozwiązaniem jest iść w miarę możliwości szybko i nie nawiązywać kontaktu wzrokowego. To doskonałe miejsce to nauki asertywności oraz mówienia “nie”.
Trzeba przyznać, że umiejętności sprzedaży bezpośredniej Hindusi mają nieźle rozwinięte.
Zaczyna się od przyjaznego: “hello my friend” lub “my brother”. Po pierwsze nie jestem ich przyjacielem. Po drugie na pewno nie są moją rodziną. Wyraźnie zaniedbywali lekcji języka angielskiego i nie znają znaczenia słów, którymi się posługują. Zagajenie najlepiej jeśli od razu jest połączone z uściśnięciem ręki, które zatrzyma turystę.
Pierwsze pytanie: “skąd jesteś?”, czyli ile masz możesz mieć pieniędzy.
Drugie pytanie: “który raz jesteś w Indiach lub w Bodhgaya?”, czyli jaka jest Twoja znajomość cen.
O imię się jakoś nie pytają. 🙂 Widocznie nie ma wpływu na określenie zasobności portfela potencjalnego klienta.
Później następuję prezentacja towaru “wyjątkowej” jakości oraz w “rewelacyjnej” cenie.
Takie TV Mango na żywo 🙂
Zdarzają się i przebieglejsze sztuki, które twierdzą, że nie chcą pieniędzy. Oferują rozmowę, spacer, oprowadzenie po mieście i wówczas proszą o daninę.
Z Bodhgaya zapamiętam dwie rzeczy. Natrętnych Hindusów oraz jakąś unikalną duchowość, która jest związana z tym świętym miejscem buddyzmu.
Mimo wszystko do Bodhgaya zamierzam jeszcze wrócić by popracować dla lokalnego sierocińca.