Home » Przygotowania » Butwal, Nepal – rodzina Sunar

Butwal, Nepal – rodzina Sunar

12-letnie Tamale przyszedł wieczorem do pokoju, pokazał mi łóżko, ułożył mi poduszkę i powiedział sleep. Następnie szczelnie zasłonił mnie moskitierą. Wychodząc włączył jęczący wentylator, ale stanowczo się sprzeciwiłem, więc dźwięk stukoczącego silnika zaraz ustał. Zgasił światło i powiedział: goodnight. Jedno z nielicznych słów, które zna w języku angielskim chłopiec z jednej z nepalskich wiosek, który nigdy nie chodził do szkoły.

Wyświetl większą mapę
Tak wyglądała moja ostatnia noc u rodziny Sunar. Przez cały czas byłem otoczony ogromną życzliwością, ciepłem i pomocą na każdym kroku. Poczynając od robienia herbaty, osobnego pokoju, licznych spacerów, a skończywszy na odprowadzeniu na dworzec autobusowy i kupienie mi biletu. Nepalczyk kupując bilet zawsze otrzyma niższą cenę niż cudzoziemiec. Ich ogromne serce to nie jest wynik zakupu komputera, oni naprawdę szczerze się ucieszyli na moją niespodziewaną wizytę.
Przy okazji wyszło na jaw, że Senchuri to nazwisko panieńskie matki, którym posługuje się tylko Ritu, choć w dowodzie ma nazwisko ojca. Trochę to skomplikowane, jak wszystko w Nepalu, jeśli nie rozmawia się z osobami nie mówiącymi zbyt dobrze po angielsku.

Po 3,5 miesiąca od pierwszej wizyty udało mi się jednak zrealizować powzięte postanowienie i kupić komputer, by ta czwórka, a właściwie piątka dzieciaków mogła wyjrzeć przez okno internetu na rzeczywistość współczesnego świata. Wyobrażacie sobie, że można nie znać Shreka, James Bond’a, Matrixa i Indiany Jones? 🙂
Butwal
Pragnę podziękować wszystkim osobom, dzięki którym stało się to możliwe, a więc Milenie, Radkowi, Babci Alicji, moim rodzicom oraz innym osobom, o których w tej chwili nie pamiętam pisząc ten wpis.

Prezent i wizyta niespodzianka udały się rewelacyjnie. Od razu zostałem otoczony i zasypany pytaniami: gdzie byłem, kiedy przyjechałem, kiedy wyjadę, jak długo się zatrzymam, gdzie zmierzam, czy jestem głodny, czy jestem zmęczony, czy nie potrzebuję się odświeżyć itd.

Dość szybko wyłożyłem cel mojej wizyty. Bez wahania przyjęli pomoc w postaci komputera. Początkowo chodziliśmy przez 2 godziny porównując ceny laptopów, ale okazało się, że jeden z ich znajomych ma kafejkę internetową i może tanio kupić PC-eta. Po kilku godzinach dostarczony oraz złożony stał w jednym z 3 pokoi.

Pozostało podłączyć internet, ale ten proces niestety się przedłużył do 3 dni i w końcu musiałem wyjechać. Mam jednak nadzieję, że wkrótce uda im się połączyć ze światem. Być może nawet sami coś napiszą.
Poniżej skromna galeria 🙂
12 lat- Tamale
14 lat – Nitu
16 lat – Raju
18 lat – Situ
22 lat – Ritu

Szczerość, otwartość, serdeczność, gościnność tych nastolatków samotnie się wychowujących pozostanie ze mną długo. 🙂 Zresztą sami możecie zobaczyć ich zdjęcia powyżej. Myślę, że ich matka pracująca w Hong Kongu od 10 lat, która przyjedzie ich odwiedzić w październiku, może być z nich zadowolona.

Jeśli czas i okoliczności pozwolą, to postaram się ich ponownie odwiedzić.

Rodzina Sunar
Poznałem ich w drodze w Pokhary do Lumbini i odwiedziłem w drodze do Katmandu. To 4 dzieci samotnie wychowujących się w Butwal, jednym z wielu miast Nepalu. Ich matka 10 lat temu wyjechała do Hong Kongu by pracować na ich utrzymanie, po tym jak rozstała się z ojcem alkoholikiem. Od tego czasu wychowują się sami. Sami sobie gotują, piorą, sprzątają, robią zakupy, chodzą do szkoły, odrabiają lekcje i decydują o podziale skromnego rodzinnego budżetu. Nie mają żadnych krewnych, którzy mogliby się nimi zająć.
Riru 22 kończy obecnie college i nie ma żadnych marzeń. Jest najbardziej z nich odpowiedzialna.
Situ 18 nadal się uczy. Chciałaby grać na gitarze oraz śpiewać.
Raju 16 to chłopak pełen energii. Najchętniej zostałby ochroniarzem lub inżynierem IT. Dość duży rozstrzał, ale biorąc jego pasję do sportu i biegania do bliżej mu raczej do sportowca, bo coś z matematyką w szkole jest na bakier. Towarzyszył mi przy każdym spacerze, choć wątpię by było mi to potrzebne 🙂
Nitu 14 sporo się zmieniła w ciągu ostatnich 3,5 miesiąca. Mówi już składniej po angielsku i chyba jest najbardziej ogarnięta. Jej marzeniem jest wyjazd do Stanów lub Europy.
Tamale 12 nigdy nie chodził do szkoły. Jego matka z wioski w górach nigdy nie mogła sobie na to pozwolić, więc odesłała chłopca do Butwal. Ponoć w maju w końcu rozpocznie edukację.