Home » Przygotowania » Element rodzinny w Nepalu

Element rodzinny w Nepalu

W mój pobyt w Nepalu wkradł się element rodzinny. Tym razem odwiedzili mnie rodzice. Ich lot opóźnił się o 2 godziny, co przy niezrozumiale działających tablicach elektronicznych wprowadziło lekką konsternację wśród oczekujących. Wszyscy w pamięci mieli feralny lot Malezyjskich linii i nadal nie odnalezione szczątki samolotu. Tablice zaś pokazywały loty opóźnione, loty przekierowane oraz samoloty, które już wylądowały 🙂 Było zatem trochę nerwów.

Na szczęście na lotnisku, w punkcie informacyjnym, znajdują się wywieszone nr telefonów do wszystkich przewoźników i to było jedyne miarodajne źródło informacji.

Od czasu grudnia podskoczyły ceny taksówek Thamel – lotnisko – Thamel zamiast dotychczasowych 7$ kosztuje obecnie 8$. To jest sporym wzrostem.

Po rozlokowaniu się w zaprzyjaźnionym hotelu Festoon: umiarkowane ceny 1200 rupii – 12$ za pokój dwuosobowy z łazienką i 500 rupii – 5$ za pokój jednoosobowy z łazienką, umiarkowana czystość, ale bardzo życzliwa obsługa, udaliśmy się na małe rozpoznanie sklepów oraz kolacje.

Wczoraj udało nam się w trybie ekspresowym iście odwiedzić Monkey Temple, Boudha, czyli stupę oraz znajdujący się nieopodal Pashupati – święte miejsce hinduizmu, licznie odwiedzane z powodu możliwości obejrzenia z bliska palenia zwłok.

Pashupati budzi skrajnie różne uczucia, ale to po prostu część tutejszej kultury oraz tradycji. Lepiej oswoić się, próbować zrozumieć. Zwyczaj palenia zwłok jest tu obecny od tysięcy lat. My jako turyści mamy okazję przyjrzeć się z bliska tej egzotycznej dla nas ceremonii oraz zwyczajom, które temu obrządkowi towarzyszą.

Dziś po lekkich porannych perypetiach z wyborem dworca autobusowego, na którym miał się znajdować nasz transport do Pokhary, po 8 godzinach po dziurawych drogach, w lekkim deszczu dotarliśmy szczęśliwie na miejsce. Hotel, ten zarezerwowany, okazał się jednak nie dostępny, ale udało się od ręki załatwić nocleg w innym.

W Pokharze jestem po raz…. trzeci lub czwarty. Przyjemnie jest pełnić rolę przewodnika po znajomych miejscach.

Teraz padnięty uzupełniam bloga i muszę gotować się do spania. Nie za bardzo czuję wenę by opisywać drobne zakupy, kolację oraz inne przygotowania.

Najważniejsze fakty: plecaki przepakowane.
2 zostaje w depozycie
1 plecak portera waży 14 kg, a zatem porter może czuć się szczęśliwy 🙂
1 plecak 8 kg, czyli zbiłem swój o 2 kg!

Dziś trekking, czas iść spać, bo jutro dłuższy spacer się szykuje.