Da Nang
- 09
- sie
Zacznę może od środka.
Długo zastanawiałem się czy jechać do Da Nang. Zdania wśród Wietnamskich oraz podróżujących znajomych były podzielone. Zaryzykowałem. Było warto.
Milionowej populacji Da Nang niemal nie czuć. Szerokie drogi, po 2-3 pasy ruchu w obie strony, szeroka plaża, zielone, pełne drzew chodniki, brak zdefiniowanego centrum, powoduje, że każda dzielnica żyje sobie swoim własnym rytmem. Od rana do późnego wieczora otwarte są małe bary uliczne, kawiarnie i uliczne jadłodajnie. Ceny bardzo przystępne. Zwłaszcza, gdy pod ręką jest mówiący po angielsku znajomy Wietnamczyk. W ulicznych punktach można kupić ryż z warzywami, rybą, kurczakiem lub zamówić wietnamski napój narodowy: kawę z lodem, wypić wodę, pogadać ze znajomymi lub poczytać gazetę.
Atmosfera Da Nang wczesnym rankiem lub wieczorem, gdy nie jest już tak gorąco, jest rewelacyjna.
Wieczorem warto się wybrać w pobliże Dragon Bridge (smoczego mostu)
Zwłaszcza w niedziele. Wówczas smoczy most zieje ogniem i wodą. 🙂
Specyficzną ciekawostką są okrągłe łódki 🙂 Tutejsze nowatorskie rozwiązanie.
Najchętniej ludzie wieczorem przechadzają się promenadą wzdłuż rzeki.
Jednak najważniejsze. Nie ma tych ruskich hord z Mui Ne i Nha Trang, które swoją obecnością całkowicie psują możliwość wypoczywania.
Perełką Da Nanag są poranki. Codziennie setki ludzi przychodzą o 5 rano na pobliską plaże by się pokąpać, pobiegać, gimnastykować w grupie lub indywidualnie. Wrażenie jest niesamowite, bo plaża od świtu do wieczora jest chroniona przez 2-3 ratowników.
Niemal polubiłem komunizm. Może polubiłem to za duże słowo. W każdym razie lepszy jakiś system polityczny niż żaden, jak to ma miejsce w przypadku Nepalu lub Indii.
Na razie miasto podoba mi się bardzo. Ciche, spokojne, czyste i dość zadbane. Co mnie uderza w porównaniu do Filipin, że majątkowe rozwarstwienie społeczeństwa nie jest tak przytłaczające. Różnica między Manilą, gdzie ludzie wybierali się na drinka za 5$, a Calayo, w którym rodzina żyła za 1$ dziennie była przytłaczająca. Natomiast Da Nanag ze swoim specyficznym klimatem oraz bardzo miłymi ludźmi ma szanse w przyszłości stać się dobrym miejscem na dłuższy wypoczynek.
Przede mną jeszcze 2 dni odkrywania zakamarków Da Nang ze znajomymi z Couchsurfingu. Ja odkrywam miasto, a oni angielską wymowę. To czasem niewiarygodne jak potrafią przekręcić najprostsze słowa.
Ceny:
– dojazd nocnym busem z Nha Trang – 12-13 godzin – 12-13$
– nocleg od 8$ do 15$ – w zależności jak blisko rzeki lub plaży umiejscowiony jest hotel
– posiłek 1-2$ uliczny, ale smaczny
Zdjęcia skradzione z internetu.