Home » Przygotowania » Dźwięki, zapachy i smaki Nepalu

Dźwięki, zapachy i smaki Nepalu

Nepal, Katmandu to dla mnie połączenie głębokiej ciszy jaką można usłyszeć we własnym oddechu w Himalajach i hałas klaksonów.

Na uliczce szerokości Mariackiej w Gdańsku, poruszali się rikszarze, taksówki, rowerzyści, motocykliści, piesi, turyści, psy, czasami kury. Ruch na ulicy płynął, był jak uporządkowany chaos. Jak na tak małej przestrzeni oni wszyscy się mieszczą, poruszają?

Klakson w roli głównej. Im głośniejszy tym lepiej, im bardziej świrujący tym lepiej. Klaksonu używa się, przy każdej okazji „Uwaga skręcam! Uwaga jadę! Zejdź z drogi! Zwolnij! przyspiesz! O k…. jak mnie wkurzają korki”. Klakson to forma rozmowy między kierowcami oraz forma wyrażania emocji.

Taksówki (ceny: od 200-400 rupii za przejazd. Cena przejazdu z lotniska w Kathmandu na Thamel: 400/500tupii). Mimo ruchu lewostronnego i braku zasad na ulicy, nie bałam się jeździć taksówką. Świateł nie ma. Pasów nie ma. Rządzi zasada „KTO MA GŁOŚNIEJSZY KLAKSON, TEN RZĄDZI” i kto pierwszy, ten lepszy. To fascynujące, gdy jedziesz autem wprost na pieszego i go nie przejeżdżasz!

Rikszarze (cena: 100-400 rupii za przejazd).
Z tej formy transportu niechętnie korzystaliśmy…wiadomo. W poczuciu wykorzystania drugiego człowieka, próbowałam wesprzeć się myśląc, że może dzięki temu kupi coś swojej rodzinie. Rikszarze jeżdżą na bardzo prostych rowerach „górskich”, nie posiadają przerzutek, mam nadzieje, że hamulce mają sprawne. Kondycja naszego kierowcy, umiejętność omijania dziur była godna podziwu. A riksza jest wyjątkowo mało sterownym sprzętem.

Rowerzyści i motocykliści: są wszędzie i oni wygrywają w korkach ulicznych. Godziny szczytu wyglądają gorzej niż w Europie. Tutaj stoi się w tumanie kurzu, spalin, klaksonów i braku szansy na przesunięcie się. Z drugiej strony brak zasad w ruchu ulicznym powoduje, że taksówkarze czasami jeżdżą po chodnikach lub płasko-dziurzastych przestrzeniach wykorzystując przestrzeń miasta w maksymalnym stopniu.

Piesi. Aaaaaa…ich zadaniem jest reagowanie na klaksony w odpowiednim momencie.
Zagadką jest dla mnie jak przechodzą na drugą stronę. Samochody po prostu jadą, gdy pieszy stroi pomiędzy samochodami.
Raz strojąc na głównej ulicy nie mogłam przejść na druga stronę. No nie dało się. Samochody gnały w jedną i drugą stronę, gdyby dało się wydzielić pasy, to ja tam widziałam 8 pasm ruchu!
Jakaś kobieta obok, złapała mnie za rękę i jak dziecko przeprowadziła mnie na drugą stronę. Czułam zażenowanie i rozbawienie. Obok mnie uczennice w wieku 7 lat dały radę same.