Home » Indie » Trzeci etap podróży Bylakuppe – Hampi

Trzeci etap podróży Bylakuppe – Hampi

Etapów podróży nie należy brać dosłownie.
Byllakuppe – Hampi to po prostu jeszcze jeden przejazd.

Tym razem mogę powiedzieć, że niemal wyznaczyłem nowy szlak. Każdy kogo pytałem o przejazd do Hampi wskazywał na pociąg z Bangladore. Opcja ta była jednak trochę bez sensu, bo musiałbym się kawałek cofnąć, a wydawało mi się, że musi być połączenie autobusowe. Sieć komunikacji publicznej jest w regionie Karnataka bardzo dobrze rozwinięta. Było warto!!!
Screenshot - 2014-02-13 , 16_42_55

Przejeżdżałem przez takie bezdroża, że brakowało tylko słoni przebiegających przez drogę. Niestety w tym regionie nie żyją dziko. Mijałem autobusem maleńkie wsi i miasteczka, do których na pewno nie zapuszczał się żaden biały człowiek. Już na pewno nie użytkownik Lonely Planet.
Fakt, trochę mnie przewiało, bo klimatyzacja jest naturalna. Okna albo są ciągle otwarte albo się same otwierają na wybojach, więc porządny mieliśmy przewiew.
Jednak światła w nocy dobiegające z małych oddalonych od drogi osad, blask księżyca w pełni są nie do zapomnienia. To była podróż przez inny wymiar Indii.

Bylakuppe – Kushalnagar – 60 rs, riksza, 10 km, 15 min
Kushalnagar – Hassan – 72 rs, autobus, 79 km, 3,5 h
Hassan – Harihara – 210 rs, autobus, 232 km, 6,5h
Harihara – Hospet – 110 rs, autobus, 120 km, 3 h
Hospet – Hampi – 15 rs, autobus, 13 km, 15 min
445 km – 13 godzin jazdy autobusem i 3 godziny oczekiwania na autobus

Gdybym zaczął podróż kilka godzin wcześniej, to prawdopodobniej dotarłbym za dnia.
Mój tybetański znajomy delikatnie dał mi jednak do zrozumienia, że 2 noce w klasztorze to absolutnie wystarczająco. Mimo jego wcześniejszych zapowiedzi o możliwym kolejnym noclegu, postanowiłem się przemieścić by nie nadużyć gościnności.

Spotkałem się także z ogromną życzliwością i pomocą Hindusów. Nawet jeśli praktycznie nie mówili po angielsku, to starali się pomóc. Niektórzy podawali mi swoje nr telefonów zapewniając, że zawsze mogę dzwonić jeśli będę mieć problemy. To było bardzo miłe. Wątpię jednak bym skorzystał z tych kontaktów. Co kilka 2-3 dni zmieniam teraz miejsce pobytu, a to wiąże się ze zmianą regionu. Karnataka ma swój język. W Tamil Nadu już się nim nie można porozumieć. W Kerali urzędowym jest jeszcze inny język.

Indie, z czego mało kto sobie zdaje sprawę, są bardzoo różnorodne i podzielone. Tylko na północy obowiązuje Hindu. Lokalny patriotyzm jest daleko posunięty, że w Tiruvannalai wszystkie filmy są z dubbingiem Tamil Nadu i inne nie są dopuszczone do obiegu.
Nawet Gelek by coś załatwić w czasie naszej wspólnej podróży posługiwał się angielskim.

Jutro dzień leczenia, zwiedzania i odpoczywania.
W sobotę czas na przejazd do Gokarny na plażowanie z prawdziwego zdarzenia.