Tybetańczycy
- 11
- kwi
Tybetańczycy
Tybetańskim uchodźcom w Dharamsali warto poświęcić odrębny wpis.
Tożsamość narodowa Tybetańczyków jest ściśle związana z Dalai Lamą i buddyzmem, niemal nierozłączna. Duża część wybiera się w długą, nawet 30-dniową wyprawę przez Himalaje z Tybetu do Nepalu, jedynie po to by zobaczyć Jego Świętobliwość. Oczywiście marzą także o lepszym życiu, ale rzyczywistość Dharamsali jest rozczarowywująca. Mogą uczyć się tybetańskiego, studiować buddyzm, poznawać język angielski, ale nadal są gośćmi w Indiach. Ich pobyt opłaca Tynetański Rząd na Uchodźtwie. Tylko nieliczni znajdują pracę, a jeszcze mniejszej grupie udaje się wyjechać na Zachód. Pozbawieni paszportów, bez dowodów osobistych są wolnymi uchodźcami, którzy po prostu tęsknią za domem i rodziną, ale nie mają możliwości rozwoju poza swoją lokalną społecznością. Większość poznanych Tybetańczyków planuje pozostać w Indiach by nauczyć się języka angielskiego, a następnie pragną tylko jednego, wrócić do Tybetu.
To dość przygnębiające, bo wydawałoby się, że po przekroczeniu granicy z Indiami, w których mogą swobodnie czuć się Tybetańczykami, gdzie mogą kultywować i praktykować swoją religię, kulturę, język oraz rękodzieło, powinni czuć się dobrze. Oni jednak nadal tęsknią za Tybetem. Spędziliśmy ze znajomymi długie godziny przy herbacie starając się zrozumieć naturę tego osobliwego narodu i doszliśmy do wniosku, że po część to konsekwencja ich statusu prawnego, który nie pozwala im na zbyt wiele w Indiach. Z drugiej strony Tybetańczycy są bardzo konserwatywni, tradycyjni, związani ze swoimi rodzinami i Tybetem. Tylko nieliczni odnajduą się w nowej rzeczywistości.
Większość z nich używa tabletów, smartfonów tylko po to by kontaktować się z rodziną, a ich znajomość języka angielskiego nie pozwala na głębsze poznanie internetu i traktowanie sieci jako źródła bezpłatnie udostępnionej wiedzy.
W Dharamsali, w McLoedganj, każdy przyjezdny ma możliwość pomocy Tybetańczykom biorąc udział w bezpłatnych konwersacjach w języku angieslkim. Takich miejsc naliczyłem z 3-4. Watyo zaangażować się ten projekt. To niesamowita okazja do bezpośredniego kontaktu, pozbawionego podtekstu finansowego, z uchodźcami. Przede wszystkim można pytać o wszystko: kiedy przyjechali, ile dni szli, czemu nocą, jak wygląda sytuacja w Tybecie, czemu zdecydowali się zostać mnichami lub z jakiego powodu zrezygnowali z noszenia szat. Minusem jest ich często ograniczona znajomość języka, ale będąc dociekliwym można ją przezwyciężyć.
Ciekawostka
Życie mnichów jest bardziej zróżnicowane niż mogłoby się wydawać. Większość ma tablety, smartphony lub laptopy, które kupili za pieniądze z od rodzin z Tybetu. Z klasztorów otrzymują miesięcznie około 800 rs kieszonkowego, co starcza na kilka wyjśćna herbatę lub internet, zakup mydła i innych środków czystości lub tani posiłek poza murami klasztoru.
Zgodnie z tradycją w każdej rodzinie 2 dziecko jest oddawane do klasztoru. Zazwyczaj trafiają pod opiekę mnichów w wieku 4-5 lat, czasem wcześniej, czasem później. Jednak po dorośnięciu mają możliwość podjęcia decyzji czy nadal chcą studiować buddyzm, czy jak poznany przeze mnie Tenzen, pragną zostać pisarzami. 🙂
Ciekawostka
Mnisi w klasztorze, z biegiem lat, są zobowiązani do przyjmowani do przyjmowania i przestrzegania kolejnych reguł. W sumie jest ich 307.